Grzegorz1986 napisał(a):Czyli sugerujesz, żeby zrobic dobry zakup to kupić q7 3.0 tdi 2007r. bez pneumatyki do 300tys przejechane?
Sugestią tego nie nazywaj. Skomentowałem Twojego posta / pytanie i nic więcej.
Mając do wydania "aż" 50 tysiaków w żadnym wypadku nie szukałbym 10 letniej beczki prochu, w której z Audi został już tylko napis Q7, bo wierzysz czy nie ale mam pełną świadomość z jakim ryzykiem by się ten zakup wiązał, nawet w egzemplarzu bez pneumatyki.
Zresztą jak już wyżej mówiłem normalne koszty eksploatacji takiego starucha też są mocno dołujące. Ale dopóki sam nie posmakujesz nie będziesz wiedział jak to jest.
Ja w takiej kwocie poszukałbym sobie Passata albo Superba kombi z napędem 4x4, 2.0TDi albo nieco młodszą Octavię .
Gdyby bardzo mocno się postarać BYĆ MOŻE (?) wystarczyłoby na samochód z końcówki 2010 roku z krajowego rynku, być może nawet bezwypadkowy.
Powyższy wybór daje nadzieję, że nie pociągnął by mnie do finansowej katastrofy.
Wiara w to, że koszt posiadania starej Q7 z przebiegiem 300 tkm ( i większym ), zamknie się wydatkami na paliwo oraz wymiany oleju i filtrów nie jest złudna. Jest po prostu pustą mrzonką.
Grzegorz1986 napisał(a):Tak owszem z niemiec pewniej tylko trzeba się liczyć z tym, że euro stoi teraz bardzo wysoko , dodatkowo akcyza 18,6 % i inne opłaty i tam teraz wielu handlarzy jest którzy robią z 2,3 jedno i przebiegi bardzo dużo bo wiadomo autobany zajebiste i śmigają tłukąc kilomerty:)
Co nie zmienia faktu, że PRAWDZIWE sztuki z czystą historią serwisową i bezwypadkową w cenie ok. 20 tyś.EUR za polifta z 2009 roku wciąż rozchodzą się szybciej niż ciepłe bułeczki w piekarni.
Ćwiczyliśmy taki temat z grupą kilku osób z naszego Forum nie dalej jak dwa tygodnie temu i tylko z powodu mojej zbytniej pewności siebie, całymi miesiącami wypatrywany egzemplarz ( ręka, 140 tkm przebiegu, bogaty wypas, maj 2009) spier.lił w siną dal za co najmniej 19000 EUR.
Łatwo policzyć, że z kosztami sprowadzenia i opłat administracyjnych suma wydatków wyniosłaby ok. 97 - 100 tyś. PLN i to jest właśnie realny poziom kasy, którą trzeba jak Ty to mówisz "wyrzygać" za PRAWDZIWEGO, ZGODNEGO Z TREŚCIĄ OPISU POLIFTA 3.0TDi po pierwszym właścicielu z Niemiec, a WSYSTKO co poniżej zamyka się jednym określeniem - czyli loterią, w której można JEDYNIE PRZEGRAĆ gdyż prawdopodobieństwo wygranej jest mniejsze od 6 w Lotto.
W tej sytuacji sam sobie odpowiedz, czy miałoby jakikolwiek sens pochylać się nad "perełką", o którą dopytujesz mnie na PW :
Jeśli myślisz, ze tak, bo handlarzyk z Pionek jest boskim cudotwórcom albo filantropem, którego stać na dokładanie 30 - 40 tysiaków do każdej sprzedanej sztuki - jedź i kupuj.
Facet istnieje na Allegro od dawna i widać sprzedaż idzie mu bardzo dobrze, ale w moim głębokim przekonaniu po prostu wie jak zarzucić sieć żeby szybko i łatwo wyłowić bezkreśnie naiwnych jeleni i innych straceńców łapiących się na lepkie słówka i dobrze stuningowane fotki.
Jak dla mnie żałosny obraz wnętrza sugeruje przebieg z przedziału ok. pół miliona km, zaś KRETYŃSKO doklejony znaczek S-line nad napisem quattro świetnie obrazuje podejście sprzedającego do własnych klientów, ale tez na to jacy idioci u niego kupują skoro metoda skutecznie i od dawna dobrze się sprawdza.
Naturalnie trzeba jeszcze doliczyć koszty akcyzy i wszystkich pozostałych opłat, a przede wszystkim zapytać o formę sprzedaży.
Przy tak ogólnie żenująco niskim poziomie oferty nie byłbym zdziwiony gdyby jedyną formą okazała się "faktura in blanco na Niemca"
... .
Dramat, dramat i jeszcze raz dramat.