Mam taką głupią sytuację i nie wiem tak naprawdę po czyjej stronie leży wina, wydaje mi się, że po stronie Ubezpieczalni.

20 marca miałem wypadek i zabrano mi dowód rejestracyjny za pokwitowaniem. Szkoda zgłoszona dnia następnego 21 marca. 14 kwietnia dostaje maila z ubezpieczalni że pilnie chcą dowód rejestracyjny. Wtf ? Otrzymali pokwitowanie od policji.
Mieszkam teraz w innym miejscu zamieszkania niż teraz jest dowód rejestracyjny( Wydział Komunikacji w rodzinnym mieście) . U siebie będę dopiero za 1,5 tygodnia (o czym już poinformwałem Ubezpieczyciela) .

I jak to teraz jest oni będą czekać aż im dam ten dowód. Cały czas korzystam z auta zastępczego a 30 dni mija im chyba w poniedziałek.

Co w takiej sytuacji

Musisz tak jak oni chcą.
Mi ukradli auto na AC.
Aby zgłosic szkkodę musuałem oddać dowód do UM i pokazać w PZU pokwitowanie wyrejestrowania auta.
Po miesiącu piszą do mnie pismo że jak chcę odszkodowanie to musze i dać dowód rejestracyjny dać do skserowania. Ja im mówie ze maja pokwitowanie zdania i to chcieli. Oni mówią że jak im nie dam ksera to nie będzie kasy....dramat.
Pismo do Urzedu Miasta , czekanie az UM z archiwum dostanie mój stary dowód . 15zł za kopie zgodna z oryginałem....
I dipoero wtedy bylo Ok.

Tylko to jest Absurd bo kolega nie dostanie dowodu bez naprawionego samochodu i badania technicznego. Bierz telefon i dzwoń do Ubezpieczalni i zapytaj czy oni są nie kompetentni? Że jak to masz zrobić? Oni zawsze coś kombinują, jeżeli oni coś chcą to sami mogą a wręcz muszą wystąpić do Wydziału komunikacji o kopię dowodu i lub do Komendy o notatke policyjną. Nie daj się wrabiać w czas nerwy i koszty. Zresztą pisz do Mecenasa on jest specem w dziedzinie ubezpieczeń