Witam
Od dłuższego już czasu borykam się bardzo wielkim problemem elektrycznym chodzi głównie o odpalanie samochodu i pobór prądu.
najprościej rzecz opiszę na przykładzie,wychodzę z domu po nocy samochód odpala w miarę normalnie czyli kręci kilka razy i chodzi. następnie jadę pod żłobek mam jakiś kilometr do żłobka wyłączam samochód odprowadzam syna trwa to jakieś 3,4 minuty do pięciu,wracam z powrotem do samochodu wsiadam wkładam kluczyk przekręcam ale jeszcze nie na zapłon włącza się radio i chwilę na przykład siedzę sobie w samochodzie też trwa to może trzy-cztery minuty wykonam jakiś telefon i następnie próbuję samochód odpalić i już praktycznie nie mam czym go odpalić, czyli pierwszy obrót jest taki dosyć szybki następny już tak jakbym nie miał w ogóle akumulatora. Czasem jest też tak że przyjadę na przykład z 50 km trasy pod garaż wyłączam samochód, później na chwilę muszę go gdzieś przestawić kawałek dalej bo źle na przykład stoję ,podchodzę,odpalam,przestawiam samochód, wyłączam go, zostaje włączone radio i już później chcąc odjechać spod garażu nie daję rady po prostu jakby nie było akumulatora.
Mam też jeszcze jedno pytanie,czy na włączonym zapłonie normalnym jest objaw że w ciągu 10-15 minut samochód potrafi mi zeżreć do 9,5 volta prądu, wiem bo miałem podłączony miernik tak więc widziałem jak szybko spadało napięcie.
Gdzie zacząć szukać przyczyn.
Dodam też że akumulator mam w miarę świeży drugi na podmianę mam roczny bo padło też podejrzenie na akumulator ale to na pewno nie on.
Dodam jeszcze, może śmiesznie to zabrzmi,lecz ostatnimi czasy pod McDonald's siedzę z wyłączonym radiem i wyjętym kluczykiem ze stacyjki.
Wysłane z mojego TA-1012 przy użyciu Tapatalka