Mój ojciec zatankował przez przypadek dieslowską mazdę mamy benzyną i przejechał ok, 8 km. Jak sobie uprzytomnił, to zgasił auto, zadzwonił po mnie i sholowałem go do warsztatu. Panowie spuścili całą benzynę i przedmuchali przewody, zalali trochę ON i znów to spuścili i dopiero potem zalali jeszcze raz i pozwolili jechać od razu na stację, żeby zatankować do pełna.
Na szczęście nic się nie stało i mazda hula dalej