Wszystko niby "ładnie-pieknie" ale... sam nie raz jeździłem do ASO po historię auta i za każdym razem dziwnie na mnie patrzą.
Czemu
A no nie mam pojęcia. Dla mnie wydaje sie to zupelnie normalne. Nie ma ksiązki serwisowej do auta to jadę i pytam. Skoro jest to zupełnie darmowe i bez problemów to czemu nie korzystać?
Odpowiedź na pytranie w ASO: "chciałbym sprawdzić auto po VINie, mam dowód rej. lub jestem z właścicielem" konczy się zawsze taką samą odpowiedzią:
"a po co to Panu? Przecież jak auto miało jakąś przygodę to tak mały odsetek samochodów trafia do naprawy w ASO, ze nie warto tego sprawdzać"
Ja dla Świętego spokoju lubię sprawdzic auto nawet jak mam ksiązkę przed sobą bo... z ksiązkami tez róznie bywa. Zdarzają się bardzo dobrze zrobione podróby/falsyfikaty wpisów i pieczątek.
Dobrze jak łaskawy Pan pracujący w ASO czyta te wszystkie wpisy typu:
- wymiana oleju tego o tego przy takim i takim przebiegu,
- wymiana akumulatora,
- wymiana klocków, tarcz itd, itp
Często/gęsto jest tak, że pracownik ASO jest taaaki szczęśliwy i uprzejmy, że widze po nim jak ma ochotę dać mi myszkę żebym sam sobie przewijał i czytał bo jemu się nie chce. Ekran mi już dawno obrócił więc czytać nawet nie musi. Słysze tylko: "juz? moge dalej?"
Dążę do tego, że nigdy nie ma pewności nawet po wizycie w ASO czy auto nie miało przygody bo... nie musiało byc robione w autoryzowanym serwisie.
VIN to jak PESEL - dowiesz się dużo (jak masz znajomości).... ale nie wszystko.
Pozdrawiam - Adrian
btw, co innego jak jedziesz z autem do sprawdzenia, które wieżdża na serwis. Uuuu.... zupełnie inne podejście do klienta. Wydruki, usmiech, kawka, herbatka, ciasteczka - czujesz się jakbyś przyjechał zamówić nowe A8.
Nie wiem jak gdzie indziej. Tak jak napisałem jest bynajmniej u Lellka i w jego salonch/serwisach.