witam..mam nastepujacy klopot-jestem tu nowy wiec sorry za jakieś niezamierzone błędy...
Jadac autostrada zaczela mi drzec auto i po kilkuset metrach okazalo sie ze nie chodzi na trzeci cylinder(bede pisal skrotami)po paru minutach cudowanie wszystko wrocilo do normy i dojechalem bez problemu ok 20 km do domu
po wykrecniu swec okazalo sie ze jedna z nich jest bez koncowki-elektrody (wyparowala , zniknela ..gdzie..nie mam pojecia) proba wkrecenia nowej okazala sie niemozliwa bo gwint sie zerwal ( i tu na skroty mowiac-ta usterka jest usunieta tuleja w glowicy zrobiona swieca wkrecona ) i...nagle auto teraz chodzi kilka minut idealnie a nagle przestaje znowu chodzic na ten gar i zaczyna stukac w silniku..mechanik twierdzi ze to jakis czujnik zmiany polozenia walka rozrzadu--sorry jestem laikiem..sciaganie glowicy wymiana tego czegos..i koszt 1500 zl..A drugi mowi..ze to sprawa pradu a nie mechaniczna (jakiego pradu..tego nie wie) i mowi ze to ze stuka to normalne bo nie spala mieszanki i stuka...Pytanie kto ma racje i czemu raz chodzi dobrze a raz lipa-generalnie auto nie do jazdy..Dzieki za porade