Dybry
,
Tradycyjnie kłuje mnie w oczy brak jakiejkolwiek informacji, że auto pozostaje bezwypadkowe. Ponieważ KAŻDY sprzedawca wie, że jest to najważniejszy "argument przetargowy" ciężko mi uwierzyć, by ktoś zapomniał zaznaczyć odpowiedni kwadracik i/lub wspomnieć o tym w treści ogłoszenia.
Niestety program Select+ nie eliminuje egzemplarzy po przejściach o ile naprawa była wykonana (lub firmowana) przez autoryzowanego dealera.
Nie chodzi mi o to by popadać w skrajności i wykluczać samochody po niewielkich kolizjach ale żeby ocenić stan faktyczny bezwzględny jest dostęp do dokumentacji z zakresu wykonanych napraw. A najlepiej także przednaprawczy Protokół z oględzin ubezpieczyciela (z tym może być bardzo ciężko).
Auto kosztuje kupę kasy (przynajmniej jak dla mnie) dlatego uważam, że bezwzględnie trzeba zgasić emocje i nie wolno rezygnować z ustalenia wszystkich szczegółów jeszcze przed wydaniem pierwszej złotówki na zadatek
Warto też zapewnić sobie ochronę ze strony niezależnego fachowca, który sprawnie zweryfikuje zgodność dokumentacji ze stanem faktycznym.
Przykro to przyznać, ale program Select+, ani "autorytet" stacji dealerskiej NIE gwarantują (choć bezwzględnie powinny), że oferta jest uczciwa.
O to należy zatroszczyć się osobiście. No chyba ze sprzedawca sam "bez bicia" wyzna całą prawdę jak na spowiedzi i podeprze się odpowiednimi kwitami, to OK.
Z kolei ten RS6 ma jeszcze ponad 2,5 roku gwarancji, co jest naprawdę dużą zaletą. Choć wyposażenie ma średnie.
Bezwarunkowo zgadzam się z Twoim poglądem, że gwarancja jest potężnym atutem. Bez dwóch zdań.
Jednak gwarancja wcale nie przesądza o dobrym stanie auta, a CO NAJWYŻEJ o sprawności wszystkich podzespołów.
Auto jest piękne i ogromnie korci
... .
Z drugiej strony NIE wyobrażam sobie, by pierwszy nabywca zdecydował się stracić kilkaset tysięcy PLN w krótkim czasie jedynie po to, by w majestatycznym stylu dojeżdżać takim szatanem na niedzielną sumę i popołudniowe nieszpory.
Wspominałem o tym już wielokrotnie, że każdy taki pocisk za naprawdę "chorą" już kasę kupuje się dla adrenaliny i nikt kto wie, że najpóźniej po 3 latach będzie się przesiadał do nowej rakiety, nie zabiega o oszczędności tylko kładzie na pedał gazu ile się da, gdzie się da, a nawet jak się nie da ... .
Ja bardzo chciałbym przed zakupem wiedzieć ile razy taka RS6-tka przelatywała (zamiast przejeżdżać) nad progami zwalniającymi, ile razy hamulce świeciły na czerwono, ILE RAZY UŻTKOWNIK KORZYSTAŁ Z TAK ZWANEJ PROCEDURY STARTU "uderzeniowo" waląc potężnymi niutkami po WSZYSTKICH elementach zespołu napędowego (hardcorowa masakra), ile razy olej (nie tylko w silniku ale tez w skrzyni biegów) osiągał temperatury powyżej progu zapewniającego jakiekolwiek smarowanie węzłów tarcia i tak dalej ... .
Moim zdaniem ktoś kto kupując takie auto NIE ulegałby jednocześnie wszystkim wynikającym z jego posiadania pokusom powinien się leczyć w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.
Podsumowując RS6 nie jest zabawką dla grzecznych i ułożonych chłopców, przez co (pomimo młodego wieku) takie auta są już mocno zmęczone życiem i nie da się tego obejść praktycznie w żaden sposób.
Z wszystkich powyższych powodów TWARDO stoję na stanowisku, że używanych RS6-tek (ani żadnych innych samochodów o podobnych cechach) "po prostu" się nie kupuje i basta.
Sorry że użyję takiego porównania ale chcę być dobrze zrozumiany i wyjaśnię to w ten sposób, że niemal każde RS6 jest jak młoda, piękna i ponętna dziewczyna dla której każdy zdrowy facet zwariuje i zrobi dosłownie wszystko by ją zdobyć ... ale tylko do chwili gdy się dowie, że przez ostatnie trzy lata była zwykłą dziwką wyruchaną już przez całe miasto ... .
Rozumiem, ze na przykład takiego Allroada 3.0 TFSI mógł kupić nabywca żądny nadprzeciętnych luksusów włącznie z możliwością szybkiego przemieszczania się. Taki egzemplarz może być pedantycznie zadbany i nie zmęczony życiem ... ale nie RS6, które kupuje się praktycznie w jednym jedynym celu, czyli "ostrego rżnięcia", co jednak ZAWSZE zostawia TRWAŁE ślady i piętno "do końca życia".
Słowem, jeśli RS6 (lub cos o podobnym charakterze), to tylko dziewicze i fabrycznie nowe.
Jeśli kompromis, to ja już chyba wolałbym ten stage 2 wykonane przez prawdziwych i profesjonalnych tunerów.
Taka moja opinia, a Ty zadecydujesz po uważaniu
........... .
Z motoconcierge to prawda, wyszukują i sprowadzają samochody z Niemiec wg zamówionych kryteriów. To chyba wygodna opcja, nie trzeba załatwiać samemu wszystkich formalności, oni biorą za to po prostu prowizję. Jeśli jest uczciwa (co można sprawdzić porównując ceny "tam" i "tu"), to chyba dobry interes?
Ciężko cokolwiek powiedzieć bo nie znam specyfiki i szczegółów takiej operacji w wykonaniu Moto-Concierge.
Ważne jest ile wynosi zaliczka i na jakim etapie sprawy trzeba zapłacić cała kwotę.
Chodzi mi o ewentualne ryzyko takiej transakcji. No bo jeśli Ty tylko wskazujesz auto i wpłacasz jedynie symboliczny zadatek, a resztę dopłacasz dopiero po zakończeniu wszystkich formalności A TAKŻE PO WNIKLIWYM SPRAWDZENIU TECHNICZNYM to znaczy, że warto było zaufać.
Jeśli udział Cocierge ogranicza się do transportu wcześniej opłaconego samochodu i załatwienia formalności "importowych", to cena usługi powinna być wręcz symboliczna, ale co znacznie gorzej, do ostatniej chwili będziesz ponosił OGROMNE ryzyko jeśli cos pójdzie nie tak albo samochód okaże się niezgodny z treścią ogłoszenia.
Trzecia i najważniejsza kwestia dotyczy ceny FAKTYCZNIE zapłaconej w DE. Jeśli Concierge będzie sprowadzało samochód we własnym imeniu "na siebie" a Tobie wystawi polską Fakturę sprzedaży, to nigdy się nie dowiesz za ile oni faktycznie sfinalizowali transakcję, a właśnie na tym polu istnieje ogromne pole do lichwy.
Nie ma żadnych reguł. Cena w niektórych ogłoszeniach nie przewiduje negocjacji i jest ceną transakcyjną, ale w znakomitej większości przy tak kosztownych autach można urwać bardzo już istotne kwoty, o czym Ty, zostawiając swobodę pośrednikowi, możesz się nigdy nie dowiedzieć.
Czy komfort zakupu auta "w domowych kapciach" jest dla Ciebie aż tyle warty musisz zadecydować samodzielnie.
Moim zdaniem lepiej wszystkiego dopilnować samemu lub nawet wysłać kogoś na oględziny, ale kogoś takiego kto jest zainteresowany WYŁĄCZNIE zapłatą za usługę oględzin a nie tym żebyś za wszelką cenę takie auto kupił ... .
Przeczytałem też tutaj wątek kolegi szukającego auta, gdzie polecasz przy budżecie 200-300 tys po prostu nowe auta z wyprzedaży C7. I przejrzałem, ale cóż - już ich praktycznie nie ma
Także zostają używki albo pozostanie przy swoim.
Hehehe
,
Tutaj będzie nam trudno znaleźć "porozumienie"
, bo gdybym ja miał wydać 250 - 350 klocków na auto to W KAZDEJ OPCJI musiałoby to być nówka lub prawie nówka.
Miałem w swoim życiu już mnóstwo używek ale też "kilka" sztuk prosto spod igły
... .
Osobiście nie mam już żadnych złudzeń, że funkiel nówka prosto z fabryki, nawet ze słabszym silnikiem i ubogim wypasem ale przez nikogo nie skatowana jest rozwiązaniem znacznie lepszym od wypasionej i mocniejszej uzywki.
Naturalnie nie chodzi o skrajności, wciąż pozostaję zwolennikiem dobrze wyselekcjonowanych używek, ale trudność polega na tym, że samochodów spełniających moje (formalne i czysto techniczne) wymagania zdarzają się niezwykle rzadko i trzeba ich szukać dłużej niż wynosi czas oczekiwania na nowkę zamówioną do produkcji
... .
Ty jak widzę za takie pieniądze byłbyś skłonny pochylić się nad zerżniętą z każdej strony RS6'tką albo dziewiczą używką ale z przeznaczeniem (i potencjałem) do przeróbek modyfikacji. A to już całkiem nie mój świat i nie moje priorytety, chociaż szczerze i serdecznie kibicuję osobom zdeterminowanym na PRAWDZIWY I PROFESJONALNY tuning.
Nie ukrywam, że już skręca mnie z ciekawości w jakim kierunku pójdziesz i co się z tych rozmyślań urodzi
Pomysł (profi) modzenia nieco już leciwego CDYA tez nie specjalnie trafia do moich przekonań. Pomijając ograniczenia techniczne WYDAJE mi się, że radość z nawet głęboko odmienionego diesla w porównaniu z przyjemnością uzyskiwaną z jazdy (bardzo)silnym benzynowym V8 nie ma ze sobą wiele wspólnego.
W poszukiwaniu kompromisu miedzy jednym a drugim wpadł mi jeszcze do głowy pomysł żebyś poszukaj sobie gdzieś po (raczej tylko przydealerskich) komisach poliftowego A6 C7 3.0 TDi (326PS) Competition (biturbo).
Być może (ale z wielkim znakiem zapytania) właśnie taka wersja, KONIECZNIE "na pneumatyce" (bo regulowany prześwit), mogłaby zaspokoić Twoje żądze mocy i terenówki w jednym
O, na przykład coś takiego :
https://www.olx.pl/oferta/audi-a6-3-0-t ... v2PlV.html (nie wiem czy wciąż aktualne ale to mocno zaprzyjaźnione ASO, polecam) .
drifter napisał(a):Dziękuję za szybką odpowiedź, przyznam że liczyłem najbardziej (choć oczywiście nie tylko) na Twoją pomoc.
Cała przyjemność po mojej stronie
. Było warto się odezwać, bo stać Cię na słowo "dziękuję".
Kilku innym burakom nie przyszło to do głowy pomimo tego, że otrzymali realną I SKUTECZNĄ pomoc.
Nie żebym moralizował ale uważam, że w czasach "odgórnego" chamstwa i kurduplowatego prostactwa najprostsze gesty grzecznościowe nabierają szczególnej wartości
.
Jakieś pytania, wnioski