Jakiś czas temu zorientowałem się, że mam "świerszcza" w kabinie. Ponieważ nie było to natarczywe nawet nie zauważyłem kiedy się pojawiło. W końcu zidentyfikowałem go jako wentylator nadmuchu. Popiskuje tylko wtedy gdy układ osiagnie zadaną temperaturę i jest już tylko na "podtrzymaniu" tzn na wyswietlaczu prędkość jest na 3 lub 4 kreski. Zmiana prędkości powoduje zniknięcie świerszcza, ale powoduje jednocześnie wyłączenie trybu "auto", a ja już się przyzwyczaiłem że praktycznie nie uzywam panelu klimetyzacji.
Oczywiście w chwili obecnej lekkie popiskiwanie w niczym nie przeszkadza, ale zastanawiam się czy się nie będzie pogłębiać...
Warto się w ogóle tym przejmować? Za demontaż deski nawet się nie będę zabierał, musiałbym auto oddać do warsztatu. Warto się w to bawić czy poczekać aż się nasili?