Ale oni doskonale zdają sobie sprawę z tego, że wszystko co nie-Prius to chleje dużo benzyny i szkodzi niedźwiedziom polarnym. Chodzi głównie o to, że podstawowym argumentem sprzedażowym TDI w USA była czystość i ekonomia, której nie zapewniają popularne duże i słabowite benzyny.
Dla Hamburgerów diesel to jest coś, co jeździ w truckach i lokomotywach, a do auta osobowego leje się benzynę. Diesel jest droższy niż benzyna na stacji. Tymczasem przyszedł ktoś, kto naobiecywał że będzie można zaoszczędzić na paliwie, że to nie odbędzie się kosztem środowiska ani mocy. Stąd nieprzychylne opinie amerykańców na temat VW. My znamy diesle od lat i nikt z nas nie wierzy w dane z katalogów więc średnio nas to wszystko rusza - prędzej pozbylibyśmy się całego tego eko-śmiecia z auta niż obrażali się na to, że z rury nie wylatuje Nałęczowianka w fazie lotnej.
Wbrew temu co wszyscy myślą USA zwraca uwagę na emsje - w wielu stanach to jest jedyny parametr sprawdzany podczas badania okresowego. W kalifornii możesz przyjechać na badanie furą wygiętą w banan z drzwiami na ducktape, ale ważne jest to, żeby nie było błędów w ECU i emisja się zgadzała. Oczywiście wielu amerykańskich wielbicieli V8 i ostrego tuningu też kombinuje i przed badaniem zmienia ustawienia silnika albo nawet za skromną opłatą oddaje furę na jedzn dzień "specjaliście", który wie jak przejść te badania. Są i tacy, którzy swapują silnik przed badaniem na oryginalny, mały, ekologiczny