Powoli się godzę z koniecznością wymiany uszczelki. Za konieczność kolejnego rozbierania przodu auta warsztat nic mi nie policzy. Jedynie robociznę przy głowicy i taile. Tyle dobrze.
Jednak cały czas gnębi mnie jedna rzecz... Na początku, gdy zakupiłem auto i zauważyłem usterkę objawy były dużo łagodniejsze. Ubywało płynu, po prostu. Po wymianie korka, zbiorniczka i termostatu, płyn zaczął się zachowywać bardzo "agresywnie". Pierwszy raz wyrzuciło go na tyle, że na FISie pojawił się komunikat ( pisałem o tym), znaczny spadek poziomu, wyrzut płynu po odkręceniu. Dzisiejsza wymiana rozrządu nie zmieniła sytuacji zupełnie. Zastanawiam się czy nie wrócić do oryginalnego zbiorniczka wyrównawczego. Jakoś nie ufam temu zamiennikowi. Zwłaszcza, że pierwszy korek od zakupionego zestawu reklamowałem zaraz po zakupie. Miałem wrażenie, że nie trzyma szczelnie, nie robił charakterystycznego "klik" i obawiałem się samoistnego odkręcenia. Obecnie mam nowy zamiennik ale taki sam.
Czy sam zbiorniczek może mieć tak diametralny wpływ na ciśnienie w układzie? No bo zwykły słoik to to nie jest