Przyznaję, jak tak na szybko rzuciłem okiem to spanikowałem za pierwszym razem. Ale że twardym trzeba być, nie miętkim
wróciłem do tematu. Przewód faktycznie był rozpięty. Po małej gimnastyce oba końce przewodu wyjąłem, puściłem nieco inną drogą i połączyłem. Nie wiem jak to mogło się rozpiąć? po spięciu próbowałem celowo to rozłączyć i nie chciało za bardzo puścić. Sprawdziłem szczelność i poskładałem do kupy. Spryskiwacz tylny tryska radośnie jak nowy.
Przy okazji zobaczyłem dyndający swobodnie przewód od alarmu. Efekt, centralny już się nie otwiera po zgaszeniu silnika, okazuje się że panowie od alarmu na odwal polutowali mi przewody, więc w poniedziałek zepsuję im dzień
. Kuźwa jak ja nie lubię takiego dziadostwa. Zamiast dolutować do przewodu blaszkę za 50 groszy i przykręcić do istniejącej masy, przylutowali wszystko na sztywno.